17 stycznia 2010

nadzieja ...







w grudniowo-styczniowym magazynie SENS króluje NADZIEJA ... :) temat jakże mi bliski :) jestem z urodzenia optymistką, niektórzy twierdzą nawet, że naiwniaczką :)))
zawsze uważałam, że lepiej być pełnym optymizmu, naiwnym, ufnym stworem wierzącym w dobre intencje innych ludzi bo tak jest łatwiej ... dlaczego? bo od czasu do czasu każdy dostaje po głowie, a jeśli pomiędzy tymi "razami" jestem ufna i naiwna to po prostu przyjemniej mi się żyje ... bo Ci którzy są nieufni, niezadowoleni i wszędzie wietrzą podstęp też dostają po głowie i to wcale nie rzadziej ... a "pomiędzy" są ciągle przepełnieni negatywnymi uczuciami ... smutny taki los - już wolę swoje "trwałe uśmiechnięcie", które jest we mnie nawet w dołkach, nawet na rozstajach, nawet w lękach i zagubieniach ... zawsze mam nadzieję, że się odnajdę :) a z Wami ta nadzieja jest zwielokrotniona :))
wszystkim "trwale uśmiechniętym" i "zadowolonym pomimo wszystko" przesyłam buziaki i uściski... wiem że czasem ten optymizm schodzi do podziemi - ale wiem również, że zawsze kiedyś mu się znudzi ciemność i wypełznie do słoneczka :))))
buziaki przesyłam również tym nieuśmiechniętym - może się uśmiechną ???

11 stycznia 2010

raport...


... składam z wczorajszych poczynań - zadania wykonane w 50% - czyli nie jest źle - 50% to przecież połowa sukcesu!!! nieprawdaż ????


a w nagrodę dla siebie i dla wszystkich, którzy walczą ze swoimi słabościami troszkę wiosny :D

pozdrawiam Was cieplutko :))



10 stycznia 2010

dane słowo

przede wszystkim należy dotrzymywać słowa danego samej sobie ...
jak myślicie ?
szacunek do siebie i te rzeczy... hm...
w takim razie zamykam la'ptoka od którego jestem uzależniona - chyba - i zabieram się za wykonywanie umowy zawartej z samą sobą :)
lista zawiera 7 punktów - wieczorem - lub w nocy zamelduję czy udało mi się pokonać swojego lenia :))
nie wiem czy ktoś zauważył ale kima już nie kima i stara się być leniwa w mniejszym zakresie :D

prezent dla Was na dziś :)

8 stycznia 2010

sezon walentynkowy ......


przeczytałam książkę Abigail Thomas - "Życie na trzy psy" ... czytam ją drugi raz, notuję, czytam, notuję ...

cytuję za Wikipedią - ... gdy przychodziły zimne noce, australijscy aborygeni spali z psami, żeby się ogrzać. Wyjatkowo zimną noc nazywali nocą na trzy psy ...

moje życie ostatnio jest życiem na dwa psy - dosłownie i w przenośni :)

"... w parku próbuję zrozumieć stan rzeczy, uporządkować je, poskromić to, co się wydarzyło... *cierpienie jest najwspanialszym nauczycielem* ,dawno temu powiedział mój przyjaciel. *uczy dostrzegać szczegóły*. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Teraz wiem. Obserwuję psy, jakiegoś malutkiego jamnika, tak chudego, że przypomina pociągnięcie piórkiem do kaligrafii ..."

...pociągnięcie piórkiem do kaligrafii ...

widzicie to ...... ?

".... siedzę na ławce; za mną trzy psy przekopują się na drugą stronę kuli ziemskiej ..."

za oknami nowy atak zimy, zamiecie, zawieje, śnieg, wiatr, korki, dezorganizacja, narzekania ... a ja mam moje psy, które za kilka godzin wepchną się pod kołdrę i przytulą się do mnie całym swoim kosmatym jestestwem, - czy może być coś wspanialszego ? (oczywiście pomijając dzieci :D)




cytaty pochodzą z książki Abigail ... swoja drogą to imię ma w sobie coś magicznego ...

4 stycznia 2010

noworoczny spacer

powoli zbieram się w całość ...

jak na filmie puszczonym od tyłu patrzę jak poszczególne fragmenty wracają na swoje miejsce, jedne pasują bardziej niż przed inne mniej - to chyba się nazywa dorastanie, dojrzewanie, rozwój ????

w każdym razie nie mam wrażenia straty, niekompletności, pustki - wprost przeciwnie - za każdym razem mam wrażenie, że jest we mnie coś nowego, ciekawego, wartego poznania ....

stoję czasem trochę z boku, przyglądam się, obserwuję sama siebie jak robaka przez powiększające szkło i coraz bardziej jestem dumna ....