6 maja 2013

dziesięć minut od centrum 2

rzeczą oczywistą i wiadomą od zawsze (oczywiście wiedzieć a wprowadzić w czyn to są dwa bardzo odległe pojęcia - dla mnie) jest fakt, iż na doły różnego rodzaju najlepszy jest wysiłek fizyczny ! 
jako wieloletnia fanka Pani Joanny Chmielewskiej i jej twórczości wiem od zawsze, że na zawód miłosny lub inne problemy najlepsze jest sprzątanie, pranie, przekopywanie działki oraz oczywiście praca zawodowa... niestety moja praca zawodowa nigdy nie była moim ulubionym zajęciem, działki nie posiadam, sprzątanie i pranie nigdy mnie nie pociągały zbytnio więc pomimo dużej ilości wiedzy teoretycznej praktycznie zawsze cierpiałam z lubością i katowałam się muzyką z gatunku "smęty" - i nagle - po prawie czterdziestu latach od zapoznania się z faktami, dziś doznałam olśnienia - idę na rower !!!  jak się zmęczę może będę miała więcej ochoty do życia ? 
i co ?? sprawdziło się !!! zdecydowanie mi lepiej



wkurzają mnie te wysokie budynki - zakłócają idealną kiedyś panoramę miasta z jedyną słuszną sylwetką górującą nad miastem, serio
kocham Pałac Kultury!








widok na sylwetkę Zamku królewskiego - z lasu

10 komentarzy:

Katarzyna H pisze...

Jej, jak ja lubię, gdy ktoś się przyznaje, że kocha pałac Kultury:-) Ja go BARDZO lubię. A co do roweru, to przyznam ze wstydem, że w miniony weekend wsiadłam na rower pierwszy raz od 10 lat, ale dzięki temu przypomniałam sobie, jak bardzo jest to przyjemne - pomknąć z wiatrem we włosach. Pozdrawiam serdecznie

ki_ma pisze...

jak ktoś się wychował w Tym Mieście i widział Pałac od wczesnego dzieciństwa, traktował go w czasie pierwszych samodzielnych wypraw "na miasto" (jestem z prawego brzegu Rzeki)jak zagubieni marynarze latarnię morską to nie można Go nie kochać ...

Katarzyna H pisze...

Ja z tych napływowych:-)
Wystająca, ponad może budynków, charakterystyczna iglica, dla osoby nieznającej W-wy - rzecz bezcenna:-)

ki_ma pisze...

odczucia mamy te same - Pałac Kultury jako stały punkt we wszechświecie :D

Kalina pisze...

W ostatni weekend pierwszy raz w życiu założyłam rolki! Wydawało mi się, że osiagam prędkość ponaddźwiękową, wiatr mi szumiał w uszach, a krajobrazy tylko migały przed oczami... Przejechałam jakieś 500 metrów! W pół godziny :-)

ki_ma pisze...

Gratulacje! Ja się też wybieram na rolki w najbliższych dniach - mam to szczęście, że mieszkam w pobliżu Stadionu Narodowego i jest tam całkiem sporo miejsca do śmigania :D Po ostatnim upadku mam lekką traumę - w pewnym wieku upadek jest już całkiem poważnym wypadkiem - ale mam nadzieję, że się przełamię :D

Skorpion pandeMonia pisze...

Oj, nie przełam się!!!!
:**

ki_ma pisze...

:P

Kalina pisze...

Jak tam rolkowe wyczyny?

ki_ma pisze...

wstyd się przyznać ale jeszcze nie rozpoczęłam sezonu :( ale na rowerku jeżdżę :)